Szukanie swej drogi... - czyli krótka historia o powołaniu + wiersz!

0 | Skomentuj
fot. Patrycja Ludzkowska

   Cześć! Ostatnio obiecałyśmy, że będziemy pisać regularnie, jednak wiadomo, w praktyce na obietnicach często się kończy... Ale my się nie poddamy! Wczoraj miałyśmy okazję pierwszy raz w tym roku się spotkać i obgadać pewne rzeczy, więc definitywnie wracamy. Nie ma obijania się! Trzeba się dalej rozwijać, tworzyć, myśleć, kreować,  bo bez tego nie odnajdziemy tego, co w nas drzemie, a o to nam głównie chodziło :)

   Marta napisała jakiś czas temu piękną rozprawkę o powołaniu. Moim zdaniem, naprawdę warto ją tutaj zamieścić, bo mówi o problemie, który być może w większości z nas drzemie. Do czego jestem tak naprawdę stworzony? Co jest moim powołaniem? Jak dać sobie radę, jeśli poczujemy powołanie, którego się nie spodziewaliśmy?

Marta:                         
Temat, na jaki napisałam tę rozprawkę to powołanie i udowodnienie, dlaczego życie człowieka nie powinno polegać wyłącznie na szukaniu rozrywek. Przytaczam również kilka fragmentów z Pisma Świętego, które mówią o powołaniu.

 J 15, 16 "Nie wyście mnie wybrali, ale Ja was wybrałem
                i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili."

 
     Według mnie, egzystencja człowieka nie powinna ograniczać się do szukania przyjemności w rozrywkach i przedkładaniu spraw materialnych nad życie wewnętrzne, oraz odnajdywania złudnego ''szczęścia'' tylko w tym, co nie wymaga poświęcenia i oddania, a przynosi  przyjemność.

   Bóg dał nam życie, w którym zasiał ziarna, jakimi są powołanie i talenty. Pan pragnie, by człowiek odczytał dane mu znaki i działał tak, by jego postępowanie przynosiło owoce.

2 Tm 1,9  "Bóg nas wybawił i wezwał świętym powołaniem 
                  nie na podstawie naszych czynów, lecz stosownie do własnego
                  postanowienia i łaski, która nam dana została u
                  Chrystusa Jezusa przed wiecznymi czasami.''

   Wypełnianie woli Boga wymaga pewnych wyrzeczeń, co czasem nie równa się z beztroskim życiem. Nie oznacza to oczywiście, że człowiek idący za głosem Boga nie odnajduje prawdziwego szczęścia. Ludzie powołani do życia w małżeństwie i wychowania dzieci, decydują się na wiele zobowiązań, jakie niosą za sobą takie decyzje. Osoby konsekrowane, wstępując na wybraną przez siebie drogę, również decydują się na wiele wyrzeczeń, by służyć Bogu i ludziom. Wspólną cechą, jaką zauważam dla wszystkich rodzajów powołań jest to, że ludzie wypełniający wolę Boga, pomimo wielu wyrzeczeń, osiągają prawdziwe szczęście, a nie, jak w przypadku wybierania prostych rozwiązań życiowych, złudnego poczucia pełni szczęścia. Cierpienie, obowiązki (wszystko, co wymaga od człowieka trudu) są wpisane w ludzki byt. Apostołowie włożyli trud, by przekazywać światu prawdę.

  Mt 18, 19 "Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody,
udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i ducha Świętego."


 
Abraham również posłuchał Boga i wyruszył tam, gdzie On mu nakazał. Maryja także wypełniła wolę Boga - trudne, ale zarazem piękne powołanie do macierzyństwa:

Łk 1,38 ''Na to rzekła Maryja: <<Oto Ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa.>>'' Bóg, powołując nas, daje nam do zrealizowania pewną misję, którą mamy wypełniać, żyjąc w miłości z bliźnimi, by po śmierci móc cieszyć się pełnią szczęścia i błogości u Boga.

  Postępowanie według prostych, niewymagających wzorców, jest jak budowanie domu na piasku- fundamencie nietrwałym. Gdy wypełniamy wolę Boga, kładziemy fundament ze skały, na którym możemy budować szczęśliwe życie i silną więź z Bogiem.

  Podsumowując, mogę stwierdzić, że bezmyślne prowadzenie życia i niesłuchanie woli Boga może przynieść złe konsekwencje. Po czasie może okazać się, że zbudowaliśmy nasze życie na piasku, w które zaraz może uderzyć niespodziewana fala śmierci, która, uderzając, uświadomi naszej duszy, że postawiliśmy sobie fundament nietrwały. Może okazać się, że zmarnowaliśmy to, czym obdarzył nas Bóg, nie odnajdywaliśmy Go w swoim życiu i nie słuchaliśmy Jego głosu, który wskazywał nam kierunek.

2P 1, 10-11 "Bracia, bardziej jeszcze starajcie się umocnić
 
                     wasze powołanie i wybór. To bowiem czyniąc
 
                     nie upadniecie nigdy. W ten sposób szeroko będzie
 
                     wam otworzone wejście do wiecznego królestwa                   
                      Pana naszego, Zbawcy, Jezusa Chrystusa.''

Patrycja:
   A na zakończenie ja chciałabym opublikować moje krótkie wierszyki (pisane pod nagłym natchnieniem o 1 w nocy), których forma miała być kompletnie inna. Nie zdawałam sobie sprawy, co ja dokładnie piszę. Pomyślałam np. "miłość", napisałam pierwsze słowo i wyszedł mi zdecydowanie mój najbardziej pozytywny wiersz (bo zazwyczaj piszę wiersze przepełnione smutkiem, nawet jeśli się staram pisać wesołe). Nie musi się podobać, jednak mam nadzieję, że coś się w Was, w środku, w waszych sercach obudzi :)


Wierna, kochająca
Piękna i trwająca.
Kłuje w sercu jak w gardle ość
- miłość.

Umiera ostatnia - tak mi mówiono,
Masz się jej trzymać - tak mi radzono.
Wiesz, że wiatr jej nigdy nie rozwieje
- bo masz ją w sobie, masz w sobie nadzieję.

Potrafi rozświetlić każdy mrok,
Z nią przeżyjesz każdy rok.
Czeka Cię uśmiechu co nie miara,
z Nią piękną - ta Ona to wiara.



Pozdrawiamy i dziękujemy wszystkim czytelnikom za poświęcenie nam czasu!!! :)


PS. Specjalne pozdrowienia dla Weery! Trzymaj się!
© Mrs Black | WS | X X X X