Witam serdecznie Was, w ten czerwcowy wieczór. Troszkę się rozleniwiłam z publikowaniem czegokolwiek, czekałam na Martę (a miała dobry materiał do napisania!!!) i jakoś się nie doczekałam, więc otworzyłam folder w komputerze i zaczęłam przeglądać, czy coś gdzieś mi nie umknęło. I znalazłam. Wiersz, który odleżał miesiąc w wirtualnej "szufladzie" jest gotów, by się Wam pokazać z jak najlepszej strony.
Mówiąc szczerze, zapomniałam o nim kompletnie. Mnie to nie dziwi, bo zapominam o wielu rzeczach. Na przykład, rozgrzany toster czekał na kanapkę 10 minut, bo gdzieś poszłam i wyleciało mi z głowy... Ale co do drugiego dna tej szczerości, chcę powiedzieć, że ten wiersz mnie zaskoczył. Czułam się, jakbym czytała go n a p r a w d ę po raz pierwszy. I faktycznie tak było, bo zapomniałam o jego istnieniu. O czym wspomniałam już wcześniej.
To wszystko te nerwy maturalne i tak dalej...
Powiem wam tylko, że to, co wpłynęło na powstanie akurat takiego wiersza pomogło mi trochę przy mojej wypowiedzi z ustnego polskiego.
Zapraszam do lektury :) ta-daaaaa
Spójrz na siebie
Za, przed, z boku
Skąd tyle zawiści wokół?
Skąd w ich oczach ostry blask?
Skąd ta rządza by rządzić tobą?
Zło złem zwyciężaj
Tak mówią.
Ja… nie chcę wierzyć, nie chcę wierzyć
W żadne ich słowo. Gubię się
W trzech różnych prawdach.
Czy nienawidzą mnie,
Nienawidzą ciebie
Czy tak naprawdę nienawidzą siebie.
Tylko dodam, że "rządza" nie była zamierzona, to zwykły błąd, ale zostawiłam, bo mi tak pasuje. I tak mi się właśnie podoba.
Pozdrawiam was cieplutko (chociaż przy tych upałach, to może trochę bardziej ozięble :))
Patrycja
PS. Gdyby ktoś szukał starszych notek, to wszystko w końcu uporządkowałam, na samej górze.