W bardzo ciemnym lesie... - Część druga

0 | Skomentuj

Mimo tego, iż projekt już się zakończył, chcemy nadal pisać i współpracować. Pomimo wakacyjnego lenistwa - powracamy! Już niedługo opublikujemy nasz pierwszy wiersz, który stworzyłyśmy na zakończeniową galę projektową, która odbyła się w czerwcu... Lepiej późno, niż wcale :)
Część pierwsza znajduje się TU

Dla przypomnienia:
Sara
Julia
Ps. Zdecydowanie w dzisiejszym poście króluje twórczość Marty [postać Julii]!


~*~

Słyszałam stłumiony głos dziewczyny napotkanej po drodze. Wiedziałam, że coś mówi, ale nie słyszałam niczego konkretnego. Tylko szum w mojej głowie, niewyraźny głos i widok zanikającego w moich oczach lasu. Chciałam coś powiedzieć. Przez moją głowę przebiegały tysiące myśli. Złapałam oddech. Wtedy wszystko ucichło i przestało być widoczne. Zemdlałam. Przez 5 minut w mojej głowie panowała zupełna cisza. Tylko wizje mnie uciekającej przed mordercą goniącym mnie z nożem. Śniło mi się, że uciekałam. Bardzo szybko przeskakiwałam przez przewrócone drzewa i gałęzie leżące na ziemi. W pewnym momencie, pomimo tego, że miałam siłę, zaczęłam zwalniać. Próbowałam przyspieszyć, lecz biegłam coraz wolniej. Wiedziałam już, że nie mam szans. Zabójca był coraz bliżej. Na jego twarzy widniał psychopatyczny uśmiech i przerażająca radość z tego, że zaraz będzie mógł patrzeć na cierpienie swojej kolejnej ofiary. Kiedy mężczyzna wyciągał ku mnie narzędzie zbrodni, obudziłam się. Znów zaczęłam słyszeć jakieś dźwięki dobiegające z zewnątrz. Szelest liści, rozhisteryzowany głos siedzącej przy mnie dziewczyny i szczekanie mojego psa. Kręciło mi się w głowie. Zmęczonym wzrokiem spojrzałam na mojego psa. Wszystko zaczęło mi się przypominać. Ze strasznego snu wróciłam do rzeczywistości, która niewiele się różniła od przeżytego chwilę wcześniej koszmaru sennego. Moje tętno przyspieszyło.

Nie usłyszałam odpowiedzi na zadane przeze mnie pytanie, bo w już w następnej chwili dziewczyna zemdlała. Nie wiedziałam do końca, jak zareagować, nie na co dzień widuje się przerażone mdlejące dziewczyny. Spróbowałam ją ocucić, szturchnąć ją lekko. Nagle wstała i natychmiast usiadła; widząc, że już powoli wraca do siebie, podałam jej wodę.
- Słyszysz mnie? Co się stało? - próbowałam nawiązać z nią kontakt.

Miałam wrażenie jakby serce miało zaraz ze mnie wyskoczyć. Szybko wstałam, co okazało się być nie najlepszym pomysłem. Znów zrobiło mi się słabo. Usiadłam, a moja towarzyszka podała mi wodę.

- Tam… Za zakrętem… - urywałam zdanie, by móc złapać głęboki oddech. - Tam ktoś jest…- Byłam tak spanikowana, że wszystkie słowa wypowiadałam szybko i niewyraźnie.

- Mów powoli, spokojnie. Nie bój się, wszystko w porządku – próbowałam ją uspokoić, chwyciłam ją delikatnie za rękę i zaprowadziłam do pobliskiej ławeczki. Zmęczona opadła na nią.

- Za zakrętem ktoś leży. Z nożem - powiedziałam już nieco spokojniej. Mój głos drżał, ale wzięłam głęboki oddech i mówiłam dalej: - Szłam tam z psem. Nawet się nie bałam tego ciemnego lasu, dopóki nie zobaczyłam tego człowieka… W tym lesie ktoś jest, on nas obserwuje. Czuję to…

- Jesteś pewna? Może tylko wydawało ci się, że kogoś widziałaś?

-Jestem pewna tego, co widziałam! - krzyknęłam, byłam już bliska płaczu.

- Chcę to zobaczyć, chodźmy tam…- zaproponowałam. Przyznaję, że trochę się przestraszyłam jej słów, ale byłam ciekawa, sama chciałam to zobaczyć. Teraz wiem, że to było nierozsądne, ale rozsądnie zaczynamy myśleć już po fakcie dokonanym. Dziewczyna negatywnie zareagowała na moje słowa.


- Chyba zwariowałaś! Nigdzie nie…- nie zdążyłam dokończyć, a moja towarzyszka pociągnęła mnie za rękę i postawiła na nogi.
- Jestem Sara. Prowadź! - nakazała dziewczyna. Chwyciła smycz i podała mi ją. - Dalej, chodźmy.- Popędziła mnie. Jeszcze nic do mnie nie docierało, nie wiedziałam co się wokół mnie dzieje. Po chwili przypomniałam sobie, że nawet się nie przedstawiłam.
- Julia…- powiedziałam patrząc w przestrzeń, nadal nie dowierzając w to co się dzieje.

- Nie jestem Julia, tylko Sara…- odpowiedziałam zamyślona.

- Ja mam na imię Julia. Nie przedstawiłam się.

-Ach, no tak. Nie przejmuj się, myślami byłam gdzieś indziej.

Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę, próbując zmniejszyć napięcie i strach. Byłyśmy coraz bliżej miejsca, które przyprawiało mnie o zawroty głowy.

Miejsce coraz bardziej mnie ciekawiło. Lubię tajemnice, jednak tamta była o wiele mroczniejsza, niż mi się wydawało. Las stawał się coraz gęstszy i ciemniejszy, dziwne, że Julia zapuściła się aż tutaj, jednak sama powiedziała, że chodzi tam od zawsze... Z oddali widziałam tworzące się kłęby mgły, która nadawała temu miejscu obraz jak z horroru. Brakuje jeszcze tylko strasznej muzyki, pomyślałam. To nonsens. Przecież nic tu nie ma. Pewnie dziewczyna upadła, uderzając o coś głową i jej się to przyśniło. Jednak nie chciałam w to do końca wierzyć. Panowała tu złowroga cisza. Brakowało tylko deszczu.

Wtedy mój pies gwałtownie zatrzymał się i obrócił. Zaskoczone, nie wiedząc o co mu chodzi, spojrzałyśmy w tył. Niedaleko za nami szedł mężczyzna w długim ciemnym płaszczu z latarką i siekierą w ręku. Niewiele myśląc, starając się zachować ciszę by nie zwracać na siebie uwagi skręciłyśmy w prawo. Wtedy nie wiedziałyśmy jeszcze, że to droga, z której nie ma już powrotu…
© Mrs Black | WS | X X X X