proste i beztroskie



Cześć! Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić tekstem, który napisałam jakoś w kwietniu.

Aktualnie jestem na etapie odnajdywania starych tekstów, starych zdjęć i przerabiania ich, mając nadzieję, że jeszcze do czegoś będę mogła je wykorzystać.

Chciałabym Wam też zaprezentować zdjęcie, które pstryknęłam w zeszłym roku w zimowej Anglii. Jakiś czas temu doszłam do wniosku, że lubię fotografować ławki. Może wydaje się to dziwne, ale moim zdaniem są one bardzo urokliwe i tajemnicze; znają historię wszystkich ludzi, którzy mieli okazję na danej zasiąść, rozmyślać, rozmawiać, wspominać. A jak się je uchwyci w dobrym kadrze, to tym bardziej prezentują się wyjątkowo. Zdjęcie to także idealnie wpasowuje się w tematykę tekstu poniżej. Czasami nie wiem, skąd pojawiają się u mnie te wszystkie myśli, tematy. Obserwuję, czuję, piszę. Chyba tylko tak mogę to sobie samej wyjaśnić...
Zapraszam! :)


Siedzę na ławce i myślę. Myślę o mych problemach, co się zwalają codziennie na moją głowę. Myślę o tej osobie, o której myśleć już nie powinnam. Ogarniają mnie wątpliwości. Zatracam się w smutku. Milczę. Nie uśmiecham się. Nie wyrażam żadnych emocji. Zamykam się na ten świat.
I nagle je widzę. Biegną, wyprzedzając siebie nawzajem. Letnia sukieneczka, stukot starych trampków. Śmieją się głośno, nie zwracając uwagi na innych dookoła. Łapią pierwsze spadające liście. Dziewczynka wplata je sobie we włosy.

- Jestem królową lata!
- To ja będę obrońcą królowej lata! – wtóruje jej chłopiec.

Park jest duży. Ganiają się wśród labiryntu drzew. Z dala od labiryntu, jakim jest życie.
Są symbolem najpiękniejszej niewinności, którą wtedy ujrzałam. Uśmiechy, prawdziwe, szczere uśmiechy na twarzach. Oczy także się uśmiechają. Chwytają się za ręce i kręcą dookoła; dziewczynka po chwili puszcza jego rękę i upada daleko w tył. Podnosi się od razu. Dla niej nietrudno jest się podnieść.

Czasem jesteśmy w takiej karuzeli, gdzie jedno z nas przestaje nagle trzymać drugiego. Odczepia go od siebie, opuszcza. A my upadamy. I wtedy nie potrafimy się już tak łatwo podnieść, jak te dzieci. Nie ze śmiechem, otrzepując sobie tyłek i pragnąc powtórki.
Nie istniały rzeczy skomplikowane, po prostu były proste. Proste jak dziecinne zabawy i uczucia.

//Patrycja

Marta cierpi na brak weny. Nadal.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Mrs Black | WS | X X X X